FORUM WTR

Rebe · Wysłany: Śro 21:53, 27 Mar 2013 Temat postu:

Półtora miesiąca do dupy . Podtrzymywanie resztek życia kołaczących się w mojej mamie skutecznie uniemożliwia mi nawet myśl o treningu . Zawalam też inne sprawy , w tym również klubowe .

Rebe

iWrócilem . Bez formy , bez wielkich chęci , ale wsiadłem na rower i pokręciłem trochę . Ulżyło , pomaga wrócic do równowagi psychicznej.

Rebe

Wczoraj 10 podjazdów na Zalesiu . Dobrze jest gdy u góry mam35 km/h ,niestety początkowo było to
32 , a na ostatnich to już walczyłem aby utrzymać powyżej 30 .Kilometrów niedużo , ale w nogi weszło.
Dziś pierwsza pompa w tym roku , dobrze , że blisko domu , bo nereczka od razu przypomina o sobie .

Rebe

Dziś bardzo ładnie przeszlifowałem sobie brzuch . Opuchnięte , pozrywana skóra i boli jak wszyscy diabli . Na niedzielę planowałem Płock , ale w tej sytuacji nie wiem czy w ogóle wsiądę na rower .

Rebe

Dalej boli jak diabli , ale trzeba zacisnąć zęby i odrabiać zaległości . Na razie głęboka baza - spokojnie nało intensywnie , ale dużo . Rano odprowadzam Ulę do pracy i mam godzinlę . Walę na tamę , potem Szpetal - trzy podjazdy i przez Plac do pracy . Po południu właściwa baza - srednio siedemdziesiąt - osiemdziesiąt kilometrów .
Do ideału brakuje 10 kilo

Rebe

Absolitnw przegięcie pały i to nawet podwójne . Po pierwsze - szalony tydzień - z małą dokrętką w niedzielę dało prawie 540 km. i to sporo podjazdów ( Szpetal i Zalesie ) . Już w sobotę byłem skapcaniały i tempo chłopaków było dla mnie zbyt duże . Spokojnie zostałem przed Lipnem i mieliśmy się spotkać w Golubiu . Od Lipna do Kikoła miałem jedyny kawałek trasy z wiatrem , to ładnie szło .
Pojeździłem trochę po okolicy i spotkaliśmy się na zamku. Niespodzianką była jawa i szarlotka na działce u Sławka . Nie , Właściwą niespodzianką była jazda Sławka w drosze powrotnej . Szedł jak czołg , prawie bez zmian , a gdy mu trochę brakło i zostawał , to po małej chwili powstawał jak Feniks i niezmordowanie orał dalej .
Pełen szacun Sławku
Dla mnie to dopiero pierwsza stówa w roku , ale wyjątkowa
Teraz liżę rany .

Rebe

Sponsora proszę o kupno bujanego fotela , ciepłych bamboszy i "Przeglądu Katolickiego ' . Tylko do tego się nadaję . Wczoraj zaatakowałem Szpetal i było tragicznie , żenada absolutna . Zmulony , osłabiony po antybiotykach i z wiatrem w pysk podjechałem w 4.40 min. W planach było oranie z dużej tarczy , a tu musiałem się sprężać aby w ogóle podjeżdżać . Maksymalne tętno 155 i nie byłem w stanie wycisnąć z siebie nic więcej . Sześć podjazdów mnie wykończyło .

Rebe

Chyba wracam do żywych , a przynajmniej wraca ochota do jazdy i treningów . Dziś okrutnie sczochrałem Lecha na Polówce . Trening wytrzymałości szybkościowej daje w dupę , od Brześcia do Polówki ostro , ale tak by wytrzymać do Zgłowiączki , potem spokojnie , ale niezbyt wolno i tak cztery razy .Trochę dokrętki i zaliczyłem ponad osiem dych . Jutro delikatnie , ale długo z Ulą , która też coraz lepiej jeździ .

Rebe

To był nareszcie tydzień pełen treningu , w sumie uzbierało się 612 km. Niedziela z Wiesiem w Płocku , to przede wszystkim ciężki powrót pod wiatr . Pilnując aby było ponad 30 km/h naprawdę było co orać i mocno się złochaliśmy . Dokręciłem trochę po mieście i 146 stało się faktem .
Życie wraca .

Rebe

Na razie odstawiłem "Przegląd Katolicki" , bo jakby szło ku dobremu . Odzewu nie było, wyruszyłem późno , to wypad do Kutna nie mial sensu . W Toruniu jednak w tym roku też nie byłem , więc nadrobiłem zaległości . Przejazd jedynką do dupy - czasem tylko skacze adrenalina jak za blisko tir się kręci . Pojeździłem po sklepach , pogadałem - warto było .Powrót spokojny przez Ciechocinek - Nieszawę

Rebe

Miała być w tym tygodniu regeneracja, ale... nie wyszło . Początek tygodnia niemrawy, ale potem dwa treningi wytrzymałości siłowej , mały dołek w piątek , za to sobota i dziś łącznie 310 km. i to takich treściwych . Dziś po sobotniej wytrzymałościówce ledwo się ruszałem , ale potem było coraz lepiej .
Tydzień 544 km .
Od początku roku 3647 km. Bez rewelacji , ale powoli nadrabiam .

Rebe

tydzień się kręcił do dupy - trochę bałaganu rodzinnego i pogoda przeszkadzały . Dopiero dziś trochę nadrobiłem . Rano 60km. z Andrzejem - trochę tempa , trochę gadulca , trochę wspomnień , wszak jeździmy razem ze trzydzieści lat . Nawet pogoda się dostosowała , to znaczy była różna - mała pompa też , ale jakoś nie przeszkadzało .
Po południu bez chęci próbowałem dokręcić do stówki . Zaczęła podawać nogaiwróciły chęci . mimo zimna dokręciłem do114 km .
tydzień 310 i od początku roku 3957km. .

Rebe

Uwaga ,uwaga
Codzienne wyjazdy z Gajowej o18 powoli wchodzą do kalendarza . Bardzo dawno temu to był rytuał , teraz wracamy . Przez dwie - dwie i pół godzinki można się porządnie złochać Wczoraj i dziś z Lechem i Januszem - spokojnie nie było . Zachęcam do podpięcia się .

sum

trochę późno ale jak będę miał mniej czasu to skorzystam Wink

Rebe

Wszyscy tak jakoś z cichacza , nikt nic nie melduje , a na Polówce tłum . Wyjechałem zUlą , bo obiecałem jej trening . Już na pierwszymkółku capnęliśmy Stokrotkę , który łoił w drugą stronę .Krzyknął tylko , że jest Zbynek z Grażyną i już go nie było , za to Zbynki i owszem . Razem z nimi i z deszczem zrobiliśmy dwa kółeczka przez Słone Ucho . Potem dokręcałem sam spotykając Sławka z Łukaszem .