Forum FORUM WTR Strona Główna FORUM WTR
Włocławskie Towarzystwo Rowerowe
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

The Eagle has landed.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FORUM WTR Strona Główna -> Blogi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek




Dołączył: 08 Cze 2007
Posty: 1685
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Wto 13:46, 16 Gru 2008    Temat postu:

Rebe napisał:
Tomek napisał:
I gdyby rzeczywiście kilometry w terenie liczyć podwójnie

Tratatata ,tak se mów.

Wiesz Rebe, nigdy by mi to do głowy nie przyszło gdybym nie usłyszał tego od... Ciebie. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek




Dołączył: 08 Cze 2007
Posty: 1685
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Śro 18:40, 31 Gru 2008    Temat postu:

21 Grudzień 2008
XC Widoń

Na relację z XC Widoń zapraszam na forum Włocłavii:
http://www.wloclavia.fora.pl/
34,5km

28 Grudzień 2008
Jak zwykle w niedzielę stawiłem się parę minut po dziesiątej na placu. Nikogo nie było w ten mrożny dzień więc pośpieszyłem na spotkanie z Pawłem. Pomimo zimna jechało się dobrze, tylko żałowałem że nie miałem osłoniętych policzków. Tym bardziej byłem na siebie zły bo miałem maskę narciarską w ręku przed wyjazdem i odłożyłem ją decydując że jeszcze mróz za słaby. Niestety przy większej prędkości udowadniał mi on że jest inaczej. Na szczęście gdy zaczeły się górki poczynając już od Piekielnej można było się rozgrzać. Potem już było tylko lepiej.... aż do czasu gdy zaczeły się problemy z napędem. Łańcuch zaczął robić różne dziwne rzeczy jak zmiana biegu bez mojego udziału czy wreszcie przeskakiwanie na tylnim trybie. Akurat wtedy gdy napisałem na forum że mój nowy łańcuch pracuje dobrze ze starą kasetą. sprawdzałem tryby i przerzutki parę razy i nic nie znalazłem. A problem coraz większy i coraz trudniej się jedzie, już miałem Pawłowi powiedzieć że musimy wracać bo nie chcę żeby mi się napęd rozpadł tak daleko od domu. A byliśmy w samym środku lasu. I właśnie wtedy coś mocno zablokowało się w tylniej przerzutce. Tym razem między kółkami wózka zobaczyłem rozczepiające się ogniwo łańcucha. Niestety było to ogniwo które łączyłem gdy zakładałem łańcuch. Było jeszcze zaznaczone mazakiem. Niestety nie mamy ani spinki ani skuwacza, ponad pięć stopni mrozu a my ponad 20 kilometrów od domu. Przy pomocy moich narzędzi czyli zestawu imbusów i śrubokrętów nie wiele dalo się zrobić. Paweł wpadl na pomysł żeby pojechać do drogi i poszukać kamieni. Mi skuwanie łancucha jak widać słabo wychodzi używając skuwacza więc pomysł podobał mi się tak sobie. Pojechał, a ja pobawiłem się trochę stukając w ogniwo rączką od imbusów, ale nic to nie dało a w międzyczasie nieżle zmarzłem. Ubrany nie byłem na stanie na mrozie tylko na jazdę. Wołam Pawła a po nim ani śladu. No ładnie myślę, nawet nie wiem którędy do domu, tą drogą którą przyjechaliśmy to wolałbym nie bo za dużo górek i trochę kręta. Wołam go i zaczynam się martwić. Po paru minutach jedzie z dwoma kamulcami w ręku. Trochę popatrzyłem na to sceptycznie no ale widać że siłę uderzenia zyskaliśmy. Myślałem jednak że ogniwo jest już zbyt zniszczone aby dało się to naprawić. Marzłem coraz bardziej podziwiając Pawła kolejne próby nieskutecznego nitowania imbusem i kilogramowym kamieniem. Już go ponaglałem żeby się poddał bo chciałem już biec a tu widzę że jakoś wcisnął ten czpień w dziurę. Nie wyglądało to na trwałe połączenie ale Paweł jeszcze poprawiał jakość tego nitowania. Na koniec zginał połączone ogniwo a ja nie wierzyłem własnym oczom. Jakoś się trzyma. Ciekaw byłem na jak długo. Więc delikatnie pedałując (co nie było takie łatwe bo byłem tak zmarznięty że chciałem robić coś przeciwnego aby się rozgrzać) wyruszyliśmy w drogę do domu. Głównymi drogami najkrótszą trasą do domu. Pedałowało się dobrze i nawet lekko się rozgrzałem. Paweł odprowadził mnie do Sosenki, podziękowałem mu i do domu. Coraz szybciej na ścieżce i łańcuch się trzyma. Zmarznięty ale zadowolony dotarłem do domu. Ja zawsze mam więcej przygód niż mam na nie ochotę.
54km w 3:00 YTD-9935


Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Śro 18:44, 31 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek




Dołączył: 08 Cze 2007
Posty: 1685
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Śro 19:17, 31 Gru 2008    Temat postu:

Dzisiaj ostatni dzień w roku, trzeba to uczcić rowerowo Smile. Nie chciało mi się wyjeżdżać przez dwa dni i pogodziłem się że parę kilometrów mi braknie to tej okrągłej liczby. Namówiłem Pawła na wyjazd. Wiedziałem że zwykle robimy pięćdziesiąt parę kilometrów a mi brakuje 65. Nie myślałem jednak że będę "dokręcał" te niecałe dziesięć bo te fascynacje cyframi uważam za trochę dziecinne i ujmujące wspaniałemu przeżyciu jakim jest jazda na rowerze. Ale... pomogła mi awaria roweru. Tak, dobrze przeczytaliście, awaria. Już na zjeżdzie z Piekielnej zauważyłem że tylni hamulec ledwo działa. Zatrzymałem się i wykręciłem śrubę na rączce prawie na maksa ściskając go dość znacznie. Trochę to pomogło ale nie wiele. Zatrzyamłem się wiec ponownie żeby sprawdzić dokłanie co jest zgrane. Długo nie musiałem szukać, z tylniej szczęki wyleciała gumka. Po prostu jej tam nie było. Trochę to dziwne. Można było jechać ale zjazdy z górek raczej stały się niebezpiczne. Krótka narada z Pawłem, czy do domu po gumkę czy jedziemy płaskimi drogami. Jedziemy płaskimi. Mróz nadal trzymał więc trzeba było trzymać tempo żeby nie zmarznąć. Najpierw Paweł prowadził. Potem na żużlówce do Skrzynek spotkaliśmy Stacha i Marka. Podobno Adam i Marcin pojechali trasą Włocłavii. Dziwne odwrócenie ról. Żeby się rozgrzać po krótkim zatrzymaniu ja zacząłem dyktować tempo. Dobrze się jechało więc przyszło mi do głowy że pojadę do tej górki na żużlówce tuż przed Skrzynkami. Pamiętałem że wcześniej tego roku któregoś dnia tam zawróciłem i wyszło równe 65 kilometrów. Tak też zrobiłem, nawrót na górce przed Skrzynkami i do domu. Licznik na mrozie mi nie działa. Ale i tak się tym nie przejmowałem bo magiczne 10 000 mi nie wyskoczy, skoro używałem co najmniej 4 liczniki w tym roku. Dobrze mi się jechało, choć czułem zimno, wszystko działało. Tylko palce u nóg trochę zmarzły ale nie czułem tego w czasie jazdy. Paweł odłączył wcześniej na obiad a ja wróciłem na plac, jedno kółko wkoło pomnika i dom. Gorąca kąpiel. I choć za oknem odgłosy jakby to nie był początek nowego roku tylko ofensywy styczniowej, czuję że dobrze będzie mi się dzisiaj spało.
65km w 3:00 YTD - 10 000
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek




Dołączył: 08 Cze 2007
Posty: 1685
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Śro 22:32, 08 Kwi 2009    Temat postu:

Dzisiaj trening z Molusiem. Ale czy to trening? :
http://www.wloclavia.fora.pl/blogi-rowerowe,5/tomka-2009,9-30.html#99
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FORUM WTR Strona Główna -> Blogi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
Strona 6 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin